Decyzja UEFA w zaistniałej sytuacji mogła być tylko jedna. Wszyscy kibice od kilku dni spodziewali się przeniesienia mistrzostw Europy na przyszły rok i faktycznie wybór europejskiej federacji padł na 2021 rok. Podobnie jednak jak w przypadku klubów, które borykają się z wygasającymi kontraktami 30 czerwca, również i niektóre reprezentacje zaczęły teraz dokonywać analiz i stanęły przed koniecznością podejmowania pewnych ruchów.
Legenda Chelsea uciekła z klubu z powodu koronawirusa
W poprzednich miesiącach, gdy polskiej kadrze nie zawsze szło dobrze, Zbigniew Boniek bronił Jerzego Brzęczka i zapewniał, że to właśnie ten szkoleniowiec poprowadzi Polskę na Euro. Teraz jednak czempionat to melodia przyszłego roku, a sztab szkoleniowy kadry ma umowy tylko do końca lipca. - Nie ma klauzuli, która mówi, że awans gwarantuje prowadzenie drużyny na Euro. Była tylko taka, która po awansie z automatu przedłużała kontrakt do końca lipca 2020 roku - wyjaśnia sternik PZPN w rozmowie z "Kanałem Sportowym".
Włoski sposób na koronawirusa? Więcej seksu! SZOKUJĄCA diagnoza piłkarza
Czy więc to możliwe, że przyszłość selekcjonera względem przyszłorocznych mistrzostw Europy jednak nie jest taka pewna? - Na pewno nie chciałbym dziś na ten temat dyskutować - przyznał Boniek, czy z pewnością otwarł drogę do szerokiej interpretacji swoich słów.
Euro 2021 ma potrwać od 11 czerwca do 11 lipca przyszłego roku, niezmiennie w 12 miastach-gospodarzach rozsianych po całym kontyencnie.
Koronawirus w sporcie - zobacz także: