W ubiegłym tygodniu rada nadzorcza Ekstraklasy SA podjęła uchwałę umożliwiającą klubom obniżanie pensji piłkarzom, co jest związane z pandemią koronawirusa. Wynagrodzenia może zostać zmniejszone o 50 procent, jednak do kwot nie niższych niż 10 tysięcy złotych. Część piłkarzy jest temu przeciwna, po ich stronie stanął także prezes Polskiego Związku Piłkarzy Euzebiusz Smolarek. Takie podejście nie spodobało się Arturowi Wichniarkowi.
Kosecki opowiedział o swoich legendarnych BALETACH. Wydawał 30 tysięcy w jedną noc!
- To przykre, że trzeba uchwały czy dekretu, żeby piłkarze zrozumieli, że sytuacja na świecie jest bardzo skomplikowana. Nie tylko w piłce nożnej, ale we wszystkich innych zawodach. Grupa zawodowa, jaką są piłkarze, ma jednak środki, by poświęcić część swoich apanaży, żeby wyżyć przez trzy czy cztery miesiące z połowy pensji. Niestety, tak się nie dzieje i to jest bardzo przykre. Myślę, że trzeba zmusić pewne osoby, żeby zaczęły myśleć nie tylko o czubku swojego nos - powiedział w programie Cafe Futbol.
- Jeżeli za dziesięć tysięcy nie można wyżyć od 1 do 31, to jest tutaj jakiś problem. (...) To są ogromne pieniądze, o których ludzie, pracujący mimo pandemii i poświęcający być może swoje zdrowie, mogą pomarzyć - dodał.
Po tym, jak koronawirus wywrócił życie do góry nogami klub piłkarskie na całym świecie są zmuszone szukać oszczędności. Przede wszystkim dotyka to zawodników. Mimo tego, niektórzy z nich sami wychodzą z inicjatywą i proponują cięcia. Tak było m.in. w przypadku Śląska Wrocław czy Juventusu Turyn.
Koronawirus w sporcie