„Super Express”: - O której godzinie zaczęły się wstrząsy?
Damian Kądzior (pomocnik Dinama Zagrzeb): - Tak po szóstej obudziła mnie z krzykiem przerażona żona. W sypialni wszystko się trzęsło, obrazy pospadały ze ściany. Rozbiło się m.in. pamiątkowe zdjęcie z naszego ślubu. W kuchni pospadały naczynia. Nigdy wcześniej nie byłem świadkiem takiej sytuacji. Byłem przerażony, nigdy się tak nie bałem. Huk był taki, jakby nastąpiła kulminacja grzmotów podczas burzy. Wyjrzałem szybko za okno i zobaczyłem grupę ludzi, którzy opuścili mieszkania.
- Dołączyliście z żoną do nich?
- Tak, bo dostaliśmy powiadomienie z klubu, że mamy natychmiast opuścić mieszkanie i udać się w bezpieczne miejsce, bo między 8 a 9 rano mogą być kolejne wstrząsy. Przyznam, że na początku byłem skołowany: najpierw słyszysz, że masz siedzieć w domu, bo koronawirus, a tu nagle każą ci z niego wychodzić. W pierwszej chwili głowa może nie ogarnąć tego. Ale szybko się otrząsnąłem i zrozumiałem co się dzieje, że trzeba jak najprędzej opuścić mieszkanie.
- Gdzie pojechaliście?
- Kazano nam jechać w miejsce, gdzie nie ma budynków. Wzięliśmy psa, dokumenty i najbardziej potrzebne rzeczy i przed ósmą pojechaliśmy na parking. Normalnie droga zajmuje nam tam około pięciu minut. Tym razem trwało to znacznie dłużej, bo był tak duży korek. Przeczekaliśmy tam półtorej godziny i wróciliśmy do domu.
Uśmiech na twarzy reprezentanta Polski! Krystian Bielik ma nowego pupila [ZDJĘCIE, WIDEO]
- Jak teraz wygląda sytuacja w Zagrzebiu?
- Jesteśmy bezpieczni, nasz budynek nie ucierpiał, choć w mieszkaniu w jednym miejscu odpadł tynk. Inni mieli mniej szczęścia od nas. Widziałem w internecie zdjęcia z innych rejonów Zagrzebia a na nich auta obsypane gruzem, cegły leżące na ulicy. Gorzej ze starszym budownictwem.
- Niestety, jest ofiara śmiertelna.
- Tak, czytam, że zginął młody chłopak. To przecież jeszcze dziecko. Jak rano biegłem do samochodu, to się zastanawiałem, czy w ogóle będziemy mieli czym pojechać, czy nie został zasypany. Ale wszystko było w porządku. Powiem szczerze, że sytuacja na parkingu wyglądała jak z horroru. Ludzie w maskach, rękawiczkach, z plecakami, dziećmi na rękach. Wszyscy sprawiali wrażenie jakby chcieli uciec z miasta. Uciec, tylko dokąd?
- Co zamierzacie dalej robić?
- Trzeba zachować spokój, nie panikować. Wiem, że to się tak łatwo mówi. Emocje opadły, bo na początku byliśmy przerażeni. Choć widzę po żonie, że się boi. Wystarczy sekundowy wstrząs i jest przestraszona. Mam nadzieję, że nic gorszego się już nie wydarzy. Najpierw koronawirus, a teraz trzęsienie ziemi. Dużo tych nieszczęść. Oby to było ostatnie. Tak się zastanawiam, czy to nie jest jakiś znak, żebyśmy się opamiętali i zaczęli dbać o ziemię.
Kacper Przybyłko z Philadelphia Union apeluje o rozwagę i popisuje się sztuczkami [WIDEO]
- Jak Chorwaci radzą sobie z epidemią koronawirusa?
- Na początku zachowywali się jak Włosi. Siedzieli w restauracjach, kawiarniach, pubach. Ale teraz się to zmieniło. Wszystkie te miejsca są zamknięte. Myślę, że wszyscy już zrozumieli, że trzeba zostać w domu, żeby nie roznosić zarazy. Tylko w ten sposób możemy wygrać z koronawirusem. To w tej chwili jest najważniejsze.
- Rozumiem, że piłkarze Dinama Zagrzeb nie trenują?
- Najpierw dostaliśmy wolne do 10 marca, ale teraz był komunikat, że liga nie będzie grała do 26 kwietnia. Ale tak naprawdę, nikt nie wie, jak się to skończy. Ćwiczę w domu, pobiegam w lesie. Wiadomo, że chciałbym już teraz grać, bo kocham piłkę. Ale są ważniejsze rzeczy od futbolu. Musimy uporać się z koronawirusem i skutkami trzęsienia ziemi.
Koronawirus. Polski piłkarz Tomasz Kupisz mówi o dramatycznej sytuacji we Włoszech
Koronawirus w sporcie - najnowsze wiadomości