To, że wymuszona i nieplanowana przerwa w rozgrywkach odbije się na klubowych finansach, było więcej niż pewne. W niektórych wielkich ekipach Europy już postanowiono wdrożyć środki zapobiegające fatalnym skutkom kryzysu. Chociażby w Juventusie piłkarze postanowili, że za okres maj-czerwiec nie będą pobierali wynagrodzeń. Na ustępstwa poszła również szatnia Barcelony i zgodziła się zejść z kontraktów o 70%.
Oszczędności szukają także ci najbogatsi - kluby Premier League. Najbardziej kasowa liga na świecie również musi zacisnąć pasa, aby przetrwać trudny okres. Nikt jednak póki co nie pomyślał o tym, aby obciąć wynagrodzenia piłkarzom, co zajmuje największą część budżetu. Przeciwnie - dla przykładu w Tottenhamie postanowiono, że pensje pozostałych pracowników zostaną zredukowane o 20%. Mowa tu o osobach odpowiedzialnych za zarządzanie budynkami czy sprzątaczkach. Na podobne kroki zdecydowano się także w Bournemouth, pozostania pieniędzy w klubowej kasie zaczęto szukać także w Newcastle.
Polacy jeszcze długo nie poznają rywali na Euro 2020?! Kolejna decyzja UEFA
Wszystko wskazuje na to, że bogate kluby planują w ten sposób wziąć udział w planie pomocowym brytyjskiego rządu, który zapowiedział wypłacanie 80% wynagrodzeń pracownikom, których dotkną cięcia. Zestawiając to z faktem, że w sposób niewzruszony miliony funtów wciąż płyną na konta piłkarzy, społeczność angielska, ale i zagraniczna jest oburzona brakiem moralności w całej sprawie.
Zobacz także: