Bartosz Bereszyński

i

Autor: East News Bartosz Bereszyński

Bartosz Bereszyński wraca do zakażenia KORONAWIUSEM. Martwił się o swoje DZIECKO

2020-05-17 11:37

Pierwszym polskim piłkarzem, który musiał zmierzyć się z zakażeniem koronawirusem, był Bartosz Bereszyński. Reprezentant kraju oraz zawodnik Sampdorii Genua wrócił do chwil walki z chorobą w rozmowie z portalem babybyann.com. Piłkarz nie ukrywa, że nie potrafił wyzbyć się uczucia matwienia się o swojego dwuletniego synka.

Ekipa defensora, Sampdoria, należy do grona najmocniej doświadczonych w wyniku pandemii koronawirusa. Sporo zawodników oraz pracowników klubu musiało zmierzyć się z tym problemem i niestety nie ominął on także i prawego obrońcy. Obecnie na szczęście wszystko jest już w porządku. Polak pokonał zakażenie i wraz ze swoimi kolegami z zespołu pracuje indywidualnie, by w najbliższych dniach - za zgodą włoskiego rządu - powrócić do treningów drużynowych.

Arkadiusz Milik pochwalił się swoim nowym MALEŃSTWEM! ZDJĘCIE zachwyciło fanów!

W rozmowie z serwisiem babybyann.com, Bereszyński następująco wrócił do poprzednich tygodni: - My przede wszystkim patrzyliśmy na Leosia. To on jest teraz najważniejszą osobą w naszym domu. My jesteśmy dorośli i wiadomo, że w wielu sytuacjach sobie poradzimy, ale on jest na tyle mały, że nie do końca potrafi wszystko zrozumieć. Bacznie go obserwowaliśmy i na szczęście nic złego w jego przypadku się nie działo. Z tygodnia na tydzień byliśmy też coraz mniej nerwowi. Emocje stopniowo opadały, ale stres był. Martwiliśmy się o swoje dziecko - zaznaczył zawodnik.

Niesłychane! Były piłkarz Milanu RZUCIŁ piłkę z obawy przed KORONAWIRUSEM

QUIZ. Kadrowicze wystąp! Co wiesz o piłkarzach reprezentacji Polski?

Pytanie 1 z 10
W jakim dniu bramkarze reprezentacji Polski - Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny obchodzą urodziny?

I dodał: - Byliśmy zapewniani, że dzieci nie mają objawów, ale wiadomo, że zawsze jest jakiś wyjątek od reguły. Poza tym rodzic zawsze martwi się o swoje dziecko. Chce je uchronić przed potencjalnym zagrożeniem i tak było w naszym przypadku. Niewiele też mogliśmy zrobić w tej sytuacji. W momencie, gdy dowiedzieliśmy się, że jesteśmy zakażeni byliśmy cały czas razem, więc zdawaliśmy sobie sprawę, że jeżeli miał się zarazić, to prawdopodobnie tak się stało. Czekaliśmy więc i obserwowaliśmy, co się wydarzy. Dzisiaj możemy już ze spokojem powiedzieć, że nic szczególnego się nie wydarzyło. Jesteśmy szczęśliwi.

Zobacz także:

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze