Śledztwo włoskiej prokuratury dotyczy meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów Atalanta Bergamo - Valencia. Już wtedy na Półwyspie Apenińskim rozprzestrzeniał się koronawirus. Sytuacja stawała się także coraz gorsza w Hiszpanii, skąd przyjechali goście. Bergamo obecnie jest jednym z najmocniej dotkniętych epidemią miast. Władze już dawno straciły kontrolę nad tą kryzysową sytuacją i z dnia na dzień z tego regionu docierają coraz smutniejsze wiadomości. Śledczy chcą zbadać zasadność rozgrywania piłkarskiego meczu, gdy w okolicy panowała już epidemia. Wśród zarzutów cytowanych przez portal liberoquotidiano.it pojawia się między innymi "zbiorowy zamach na ludzkie zdrowie i życie".
Trener reprezentacji Polski ma koronawirusa! Test to potwierdził
Prokuratura będzie chciała także zbadać czy organizacja meczu przyczyniła się do zwiększenia dynamiki rozprzestrzeniania się koronawirusa. Takiego zdania jest ordynator oddziału pulmonologii szpitala w Bergamo. - Żeby obejrzeć tamten mecz, z Bergamo do Mediolanu pojechało 40 tysięcy osób. Podróżowali autobusami, pociągami i samochodami. To była bomba biologiczna. Roznieśli w ten sposób zakażenie na niewyobrażalną skalę - skomentował wyraźnie poruszony Fabiano Di Marco.
Czy oni OSZALELI? Trwa epidemia koronawirusa, a kazali piłkarzom wrócić do treningów
Przypomnijmy, że w obfitującym w gole dwumeczu Atalanta wygrała oba spotkania z Valencią. U siebie ekipa z Serie A zwyciężyła 4:1, a w rewanżu na Estadio Mestalla triumfowała 4:3. Na razie nie wiadomo kiedy i czy w ogóle zostaną rozegrane ćwierćfinały Ligi Mistrzów. To jednak nikogo obecnie we Włoszech nie interesuje.
Jak koronawirus wpływa na sport? Przeczytaj: