Ivica Vrdoljak

i

Autor: Andrzej Lange Ivica Vrdoljak

Trzęsienie ziemi w Zagrzebiu. Ivica Vrdoljak: Pierwszy raz poczułem się taki bezradny

2020-03-22 18:09

- Wiele w życiu przetrwałem. Jednak pierwszy raz tak się przestraszyłem. Może dlatego, że jestem rodzicem, że na mnie spoczywa odpowiedzialność za rodzinę. Kiedyś martwiłem się tylko o siebie. Nikomu nie życzę takich emocji, które towarzyszyły nam rano - mówi nam Chorwat Ivica Vrdoljak, który mieszka w Zagrzebiu, gdzie dziś w godzinach porannych doszło do trzęsienia ziemi o sile 5,4 w skali Richtera.

„Super Express”: - Wystraszyło cię poranne trzęsienie ziemi w Zagrzebiu?
Ivica Vrdoljak (37 l., były piłkarz Legii Warszawa): - Tak, pierwszy raz w życiu poczułem się taki bezradny. Czekałem na to, co się stanie. Nie wiedziałem co robić. Byłem przestraszony. Szczerze to nawet do tej pory się nie uspokoiłem. Trzyma mnie ten lęk.

- Jak odbiło się to na twojej rodzinie?
- Trzęsienie zaskoczyło nas w trakcie snu. Obudził mnie krzyk żony. Pierwszy wstrząs był o 6.24. Był najsilniejszy i bardzo długi. Trwał z 10-15 sekund. To wtedy mocno zatrzęsło budynkiem. Mieszkamy na dziewiątym, ostatnim piętrze.

- Od razu wyszliście?
- Nie, czekaliśmy aż się uspokoi. Nie chcieliśmy w panice od razu wychodzić. Wtedy szybko zebrałem dokumenty do plecaka i zbiegliśmy z żoną oraz dwójką dzieci schodami na zewnątrz. Poszliśmy na parking do centrum handlowego, który jest niedaleko naszego mieszkania. Czekaliśmy na otwartej przestrzeni i kolejnych wstrząsów nie odczuliśmy.

Trzęsienie ziemi w Chorwacji. Damian Kądzior: Byłem przerażony, czułem się jak w horrorze

- Kiedy wróciliście do domu?
- Około południa, bo pojechaliśmy jeszcze na wieś, aby tam odpocząć. Sprawdzono nasz budynek. Jego konstrukcja nie została naruszona. Powiedziano nam, że jest w porządku. Dostaliśmy zielone światło, że możemy wrócić do domu. Teraz boimy się, że może się to powtórzyć. Trzeba być ostrożnym. Jest ciężko, nie można przewidzieć każdej sytuacji. Wczoraj w Chorwacji postanowiono, że w związku z epidemią koronawirusa ograniczamy wychodzenie z domu, a dziś od rana był już tłum ludzi na ulicach. Wyglądało to tak, jakby był poniedziałek i wszyscy rano ruszają do pracy.

- Była panika wśród mieszkańców Zagrzebia?
- Wszyscy rzucili się na stację, aby zatankować paliwo. Każdy człowiek inaczej zachowuje się w takich ekstremalnych sytuacjach. Byłem spokojny, ale teraz jestem bardziej przestraszony niż wtedy. Nadal mnie trzyma ten strach. Nie chcę, aby dzieciaki o tym myślały. Jeśli nie daj Boże coś będzie się powtarzało, to musimy szybko reagować, aby ich ochronić.

Andreea Hanca: Pomagam jak mogę, bo w tych czasach świat musi być solidarny

- Dużo szkód macie w mieszkaniu?
- W naszym budynku jest ponad 100 mieszkań i nikt nie zgłaszał poważnych zniszczeń. Jakieś drobnostki. U mnie tylko woda wylała się z akwarium, obrazy pospadały ze ścian i szuflady powysuwały się z szafek. Obawiałem się, że część szklanego dachu może popękać, ale nic takiego się nie stało. Ściany też są całe. Nie widzę pęknięć.

- Czy ktoś z twojej rodziny lub znajomych ucierpiał?
- Nie. Teściowa mieszka w centrum Zagrzebia, a tam jest najwięcej zniszczeń. Ucierpiały starsze budynki. Żona rozmawiała z nią od razu. Trochę ich budynkiem zatrzęsło, ale nic się poważnego nie stało.

- Zostajecie w domu na noc?
- Tak, będziemy pełnić z żoną wartę i spać na zmianę. Tak naprawdę, to nie wiem czy ktoś w Zagrzebiu będzie mógł normalnie zasnąć podczas najbliższej nocy. Teraz jesteśmy bezpieczni, ale nie wiem na jak długo. Poprzednie tak silne trzęsienie było w 1880 roku. Nie wiadomo, czy kolejne będzie jutro czy za 140 lat. Do tego jeszcze walczymy z koronawirusem, którego trzeba się bać. Trzeba się modlić i prosić Boga, aby to już się więcej nie powtórzyło.

Trener Chorwatów Zlatko Dalić w poruszającym wpisie po trzęsieniu ziemi w Zagrzebiu

Koronawirus w sporcie - najnowsze wiadomości

Najnowsze