"Fabian", podobnie jak i w zasadzie całe europejskie społeczeństwo, musi teraz spędzać czas w swoim domu. O rozgrywaniu meczów czy choćby o drużynowych treningach nie ma mowy. Pandemia szaleje i ryzyko zakażenia czai się na każdym kroku. A to oznacza spory problem dla klubów, które w zasadzie z dnia na dzień straciły przychodzy wynikające z prowadzonej przez siebie działalności marketingowej czy przede wszystkim z dni meczowych.
Zbigniew Boniek ujawnił prawdę o PANDEMII. Stracił bliskie osoby przez koronawirusa
Podnoszą się zatem głosy o możliwych cięciach pensji piłkarzy, także w najlepszych ligach. Co na to Fabiański? - W takiej sytuacji absolutnie nie można patrzeć na siebie. Dla klubów to też są przecież ogromne straty, a każdy sobie zdaje sprawę z tego, jakie są w Premier League płacone pieniądze. Mam świadomość, że na obecną chwilę nie wykonuję swojej pracy, a klub przez to nie czerpie dochodów z dnia meczowego czy praw telewizyjnych. Dostosuję się do każdej decyzji, niezależnie od tego, czy to będzie salary cap, czy obcięcie o 20, 50 czy nawet 100 procent. Nie zależy mi teraz na tym, żeby zarabiać pieniądze. Chciałbym abyśmy przetrwali tę pandemię i jako klub wyszli z tego cało - jasno zaznacza golkiper w rozmowie z weszlo.com.
Tak pomaga ekipa Milika: piękna postawa ludzi z katowickiej restauracji
Postawa reprezentanta Polski względem klubu jest więc z pewnością bardzo szlachetna i przypadnie do gustu włodarzom West Hamu. A przed nimi, tak jak i przed wszystkimi innymi szefami klubów piłkarskich, bardzo trudne tygodnie i szereg niełatwych decyzji, które trzeba podjąć.
Piłkarz miał siedzieć w domu, a rozbił auto. Aston Villa go ukarała. "Jestem zawstydzony”
Zobacz także: